Mało kto wie, że poświęcenie Polski w celu głoszenia Ewangelii, dokonane przez Prezydenta Spencera W. Kimballa w 1977 r., nie było pierwszym poświeceniem naszego kraju dla działalności Kościoła. 74 lata wcześniej w Parku Łazienkowskim Polskę poświęcił Apostoł Francis M. Lyman, a wkrótce po jego wizycie przybył do Warszawy niestrudzony misjonarz przełomu XIX i XX w. – Misza Markow.
Bohater poprzedniego odcinka naszego cyklu, Starszy Misza Markow, służył jako misjonarz i założyciel organizacji Kościoła w szeregu krajów Europy i Bliskiego Wschodu. Ewangelię poznał na statku z Egiptu, przyjął chrzest w Turcji, głosił Dobrą Nowinę w Turcji, na Węgrzech, w Serbii, Rumunii, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Belgii i Bułgarii. Nie zrażał się problemami, wielokrotnymi zatrzymaniami przez policję, wtrąceniami do więzień i deportacjami. To jednak, co w przypadku małych krajów mogło grozić przede wszystkim deportacją, w przypadku Rosji oznaczać mogło budzącą powszechną grozę zsyłkę na Syberię. A taki właśnie los mógł grozić misjonarzom w państwie carów. Misja Markowa nie była jednak pierwszą próbą głoszenia Ewangelii w sięgającej wówczas po Sosnowiec, Kalisz i Mławę Rosji.
Idea wysłania misjonarzy do Rosji pojawiła się w Kościele bardzo wcześnie. W roku 1843 prezydent Józef Smith powołał na misję do „ogromnego imperium Rosji” starszego Orsona Hyde’a, ówczesnego apostoła. Misja ta miała głosić Ewangelię wśród Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, narodów bałtyckich, Azji Centralnej i Kaukazu. Hyde’owi towarzyszyć miał George J. Adams. Jak na ówczesne czasy misja ta była bardzo organizacyjnie skomplikowana i kosztowna - w Nauvoo rozpoczęto zbieranie pieniędzy na wysłanie starszych Hyde’a i Adamsa do Rosji. Śmierć proroka Józefa Smitha w 1844 roku pokrzyżowała plany misji rosyjskiej, a i zespół Hyde’a i Adamsa się rozpadł: w tych trudnych dla Kościoła czasach i kontrowersjach wokół sukcesji na stanowisku proroka Orson Hyde opowiedział się za Brighamem Youngiem, a George J. Adams – za Jamesem Strangiem.
Na kolejną próbę misjonarskiego podejścia do Rosji trzeba było poczekać prawie 60 lat. Prezydentem Misji Europejskiej był wówczas Francis M. Lyman, członek kworum dwunastu apostołów. Razem ze starszym Josephem Cannonem wyruszył on w 1903 roku do Finlandii (stanowiącej wówczas część Imperium Rosyjskiego), a stamtąd – do Rosji. Czas tej misji nie był przypadkowy – w 1903 roku car Mikołaj II wydał ukaz wprowadzający wolność wyznania. Przywódcy Kościoła odbierali to jako znak i zachętę do działania. W Rosji żyła wówczas jedna rodzina członków Kościoła – fińsko-szwedzka para z dziećmi, mieszkająca w Petersburgu. 6 sierpnia 1903 roku, w Ogrodzie Letnim w Petersburgu Apostoł Lyman modlitwą poświęcił Rosję w celu głoszenia w niej Ewangelii. Kilka dni później ponowił tę modlitwę pod murami Kremla w Moskwie. A z Moskwy z powrotem do zachodniej Europy droga wiodła przez Warszawę.
Apostoł Francis M. Lyman i starszy Joseph Cannon przybyli na warszawski Dworzec Terespolski (obecnie Wschodni) 11 sierpnia 1903. Następnego dnia, w Parku Łazienkowskim, Prezydent Lyman poświęcił Polskę dla głoszenia Ewangelii i pobłogosławił mieszkańców Polski, aby mogli przyjąć prawdę. Wg relacji starszego Cannona, modlił się on o powodzenie dla ludu Polski i do Boga o przygotowanie Polaków do przyjęcia Ewangelii, a także drogę dla sług Pana, aby mogli ją przynieść nad Wisłę. Prezydent Lyman zwracał się, aby duch miłości i wolności w sercach ludzi nigdy nie wygasł, aby wszyscy mogli cieszyć się osobistą i religijną wolnością, a także móc postępować zgodnie z własną wolą. Modlitwa zawierała prośby, aby od Polski i całej Rosji oddalona była anarchia, bezprawie i niepokoje, a Bóg pobłogosławił i zachował cara, by ten zrealizować mógł swoje plany reform.
Z dzisiejszego punktu widzenia można zżymać się na te wezwania do pobłogosławienia cara. Ówcześnie z polityką (jak się okazało, płytką i niekonsekwentną) wprowadzania wolności sumienia i wyznania wiązano znaczne nadzieje. Do tego czasu nielegalne było bowiem porzucenie kościoła prawosławnego, a osoby, które by to uczyniły, ryzykowały banicję lub uwięzienie. Misjonarzy namawiających do porzucenia prawosławia czekało przynajmniej 8-letnie zesłanie na Syberię. Ukazy carskie nie były zbyt konsekwentne, wprowadzały jednak wyłom w tych drastycznych rozwiązaniach i niektóre kościoły z nich skorzystały – np. w latach 1905 – 1911 liczba baptystów w Rosji wzrosła o 25 tysięcy.
Warto zauważyć jednak, że Polska została poświęcona osobno od Rosji. Nawet dla ówczesnych przywódców Kościoła – geograficznie od Polski odległych – nie ulegało wątpliwości, że stanowi ona odrębny byt, również za sprawą historycznej przynależności do znacznie lepiej Kościołowi znanemu świata zachodniego chrześcijaństwa. Dziesięć lat później, w przededniu I Wojny Światowej, takiemu stanowisku Kościoła dał wyraz w Deseret News słowami: Oczekujemy przywrócenia Polski i Finlandii, zjednoczenia narodów, które są obecnie niesprawiedliwie podzielone i podziału imperiów, które utrzymuje jedynie brutalna siła.
Zanim jednak do tego doszło, Apostoł Lyman wrócił ze swojego wyjazdu misyjnego do Finlandii, Rosji i Polski i rozpoczął przygotowania do działalności misjonarskiej w Rosji. Miał koncepcję podejścia niekonwencjonalnego, które uwzględniałoby odrębność kulturową, społeczną i religijną Rosji od lepiej znanych Kościołowi krajów Europy Zachodniej. Planował wysłać tam ludzi na dłużej – np. na studia - aby poznali lepiej język i kulturę oraz spenetrowali kraj pod kątem działalności misyjnej. Prezydent Lyman złożył taką propozycję Radzie Prezydenta Kościoła, a tym czasem – nie mając innych misjonarzy – do trudnej pracy na Wschodzie wysłał doświadczonego w niejednym kraju Miszę Markowa, który w wieku ponad 50 lat rozpoczął kolejną misję. Markow, ze względu na kłopoty Kościoła w Niemczech, udał się w kierunku Rosji z Wielkiej Brytanii przez znane sobie Węgry. A dalsza droga prowadziła przez Warszawę.
Niestety, Misza Markow nie podjął szczególnie odważnych prób głoszenia ewangelii w Warszawie. Można złożyć to na karb braku znajomości polskiego. W Warszawie spędził wówczas zaledwie jeden dzień, w swym dzienniku zanotował, że miasto było wypełnione polskimi Żydami i że „nie czuł, aby w tym mieście pozostać dłużej”. Ruszył więc dalej na północny wschód i 9 października 1903 roku dotarł do Rygi, gdzie poświęcił się pracy wśród licznej ludności niemieckojęzycznej. Jak sam notował – nie miał żadnych materiałów w języku rosyjskim. Wkrótce trzy nauczane przez Markowa rodziny zechciały przystąpić do chrztu. Informacje o misjonarzu dotarły także do władz, najpewniej za pośrednictwem niechętnego mu pastora baptystów. Po niecałym miesiącu pobytu w Rydze został zatrzymany i trafił przed sąd. Tam wynikł problem podobny do doświadczanych przez Markowa w innych krajach: dopóki przedstawiał się jako misjonarz Kościoła Jezusa Chrystusa, nie wzbudzało to istotnych kontrowersji, natomiast termin „Mormon” wzbudzał bardzo dużą podejrzliwość i niechęć. Markow nie został aresztowany, lecz miał za pośrednictwem prawnika złożyć wniosek o zgodę na głoszenie. Żaden ryski adwokat nie chciał się jednak podjąć prowadzenia takiej sprawy, stwierdzając, że jest zbyt ryzykowna. A bez zezwolenia głoszenie jest nielegalne i widmo zsyłki na Syberię niebezpiecznie się przybliża… Zgodnie z instrukcjami Prezydenta Lymana w takim przypadku Markow miał nie ryzykować, lecz wracać.
W międzyczasie Prezydent Lyman dostał także list od Rady Prezydenta Kościoła – zalecający odłożenie planów dotyczących działalności misjonarskiej w Rosji do czasu ich bardziej dogłębnego rozważenia… i po czasie dłuższej refleksji misjonarze przyjechali do Rosji 87 lat później,